I jest! Pierwsze opowiadanie na moim blogu! :D
'Przypadkowa znajomość czasem potrafi dać nam więcej szczęścia niż ta, na którą czekaliśmy z utęsknieniem.'
Ola
Jest po 20. Dzisiaj jest Wigilia. Łuhu, święta. A ja jestem sama. No, niezupełnie. W domu są rodzice i brat. Ale co z tego? Jest do dupy.
Właściwie, to nie wiem, gdzie ide. Przed siebie. Założyłam jedną słuchawkę, odblokowałam telefon i włączyłam pierwszą lepszą piosenke.
Po lewej biją się dresy. Szczecin, to piękne miasto.
Nawet nie wiem kiedy, znalazłam się przy Azoty Arena. Tak, to tutaj odbywała się Eska Music Awards. To tutaj spotkałam Marcina Dubiela, littlemooonster96, doomina i Patryka Woźniaka. Ominełam lodowisko i szłam dalej. Przede mną był tylko jakiś chłopak, który szedł w moją strone. I tyle. Żadnych tłumów. No tak, kretynko. Jest wigilijny wieczór, kto by chodził o tej porze? Gdziekolwiek?
Szłam dalej. Nie było zimno. 10°C to jednak nie, aż taki mróz. Chłopak był już blisko mnie. Miał kaptur. Jako, że jestem osobą raczej ciekawską, zaczełam się przyglądać okapturzonej twarzy. Na początku nie uwierzyłam. Gdy chłopak miał już mnie minąć, spytałam:
-Filip?
-Hę? Znasz mnie?
-Youtube.
-Och, no tak- wydawał się zaskoczony tym, że go znam.
-Spokojnie, nie jestem jakąś twoją wielką faneczką.
-Uff, uspokoiłaś mnie.
Nastąpiła chwila ciszy.
-Więc.. co tu robisz?-zapytałam.
-Jestem tu na Wigilijnej kolacji, u cioci. A Ty?
-Mieszkam niedaleko.
-I..?
-Musi być jakieś 'i'?
-Tak- uśmiechnął się. Miał ładny uśmiech, ale troche taki pyszałkowaty.
-Może lubie sama chodzić?
-Pod wieczór, w Wigilie?
-Tak.
-Okay, n ie naciskam.
Nastąpiła chwila ciszy.
-Przejdziemy się? Przy okazji popilnujesz, żebym się nie zgubił - mrugnął do mnie.
-Oczywiście Smaveliuszu.
Zaśmiał się.
-Okrążam Azoty i ide na huśtawkę- dodałam- Jak chcesz iść ze mną, prosze bardzo.
Skinął głową. Chwile szliśmy w ciszy.
-Moge o coś zapytać?
-Już zapytałeś.
-Eh. Dlaczego twoje oczy są takie smutne?
-To pierwsze co Ci się narzuciło?
-Tak, bo wyglądasz na pogodną osobę..ee..yy..
-Och, gdzie moje maniery. Ola.
-...Ola. Ale twoje oczy są takie.. smutne, szkliste...
-Widocznie tylko moje usta się cieszą.
Pokiwał głową. Polubiłam go.
Jakiś męźczyzna, minął nas, wcześniej obmierzając nas wzrokiem. Wzdrygnełam się.
-Jest Ci zimno?
Pokręciłam głową.
-Podejrzany ten typek..
-Przy mnie nic Ci nie grozi. No chyba, że będzie pizza.
-O kurczę, dzięki. Od razu mi lepiej.
-A Ty nie masz swoich materialnych miłości?
-Nie.
-Kosmetyki?
-Nie maluje się.
-I dobrze, wyglądasz super bez tapety- co to miało oznaczać?- Buty?
-Nieee.
-Torebki?
-Nieee.
-Jedzenie?
-Tak. Uwielbiam jeść.
-Przez żołądek do serca?
-No, jak refluks pozwoli..- zrobiłam zbolałą mine.
-Jelita?
-Przełyk i żołądek w gratisie.
-Auć.
-Jesteśmy.
Pokazałam mu bramke do wejścia na plac zabaw. Przeszłam przez nią i podbiegłam do huśtawki 'pajęczyny'.
-Ej, to Nie fair.
-Byłam pierwsza.
-Ja tu jestem pierwszy raz.
Wzruszyłam ramionami.
-Peszek, kolego.
-Nie bądź taka. Posuń się troche.
Ja w tym czasie, próbowałam się rozhuśtać.
-Nie mam gdzie się posunąć.
-Zaraz sam cie posune.
-Niemoralnym propozycjom, mówie nie. Asertywność się przydaje.
-Zboczona Ola, no proszę.
Uśmiechnełam się.
-Możesz usiąść- posunełam się kawałek- ale jak polece na ciebie, to nie do mnie pretensje.
-Okay. Rzadko lecą na mnie Ole.
-Leci na ciebie mnóstwo dziewczyn.
-Bo jestem youtuberem.
-Może ja też tylko dlatego, do ciebie zagadałam?
-Wątpie. Normalnie ze mną gadasz, śmiejesz się. A takie 'sztuczne laski' rozpoznaje.
-Uff. Ulżyło mi, dzięki. Nie jestem sztuczną laską.
Rozbujał nas trochę.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Z Tobą nie czuje się jak z fanką czy widzką. Tylko jak z jakąś dobrą znajomą. Znamy się z 5 minut i już Cie polubiłem.
-Też cie polubiłam.
Szturchnełam go i puściłam na chwile linke do trzymania.
-Nawet mogłabym iść z tobą po bułki.
W tym momencie Filip rozbujał nas jeszcze mocniej, przez co jakoś, wylądowałam na jakiego kolanach, z nogami w górze.
-To przez ciebie.
-Trzeba było się trzymać. Pomóc Ci wstać, jakoś? Zatrzymać huśtawke?
-Nie, poleże tu troche. Wygodnie jest.
-Okay. Właściwie dlaczego lubisz sie huśtać?
-Dużo wtedy myśle. Ale z tobą się nie da. Dużo mówisz.
-To źle?
-Nie, Filip. Chyba tego potrzebowałam. Takiej rozmowy o wszystkim i o niczym.
-Takie rozmowy są budujące.
Pokiwałam głową z przekonaniem. Musiało to z boku, dziwnie wyglądać. Chłopak się huśta, a dziewczyna leży mu głową na kolanach, a jej nogi zwisają z huśtawki. Zaśmiałam się.
-Z czego się śmiejesz?- zapytał zdezorientowany. Pokręciłam głową. Zaśmiał się.
-Ile masz lat? O to jeszcze nie pytałem.
-Niedawno miałam siedemnaste urodziny.
-To jesteś kilka dni starsza ode mnie.
Pomyślałam chwile.
-Masz dzisiaj? Wszystkiego najlepszego.
Westchnął.
-Czego o mnie nie wiesz?
-Wiem tylko, jak się nazywasz, w jakim mieście mieszkasz, kiedy się urodziłeś i że lubisz pizze.
-Skoro ty tyle wiesz, to opowiedz mi coś o sobie.
-Na przykład?
-Takie podstawowe informacje.
-Mówią na mnie Aya (czyt. Aja), mieszkam tu - zaśmiałam sie- lubie jeść..
-Hmm, coś jak Rafał.
-Lubie pisać opowiadania, czytać, oglądać YouTube'erów i.. tyle.
-Pisujesz? O czym?
-Fantastyka.
-Coś jak Gra o Tron?
-Nope. Wampiry, czarownicy, wilkołaki, hybrydy.. Takie rzeczy.
-Coś jak w Zmierzchu?
-Nie.
Pokiwał głową. Kurde, przecież ja dalej mu leże na kolanach.
-Nie jestem ciężka?- pytam go.
-W ogóle cie nie czuje.
Wybuchłam śmiechem. Pokręcił głową, również się śmiejąc.
-Naprawde jesteś zboczona.
-Pisuje też dziwne opowiadania.
-Tym to mnie zaciekawiłaś..
-Moge ci potem wysłać linka, zobaczysz.
-Jasne, a jak się nazywasz na Facebook'u?
Podałam mu nazwe. 'Postukał' troche w telefonie i powiedział:
-Dodałem.
-Jak wróce, to zaakceptuje.
-Jasne. Idziemy się przejść?
Przytaknełam. Zatrzymał huśtawke i pomógł mi wstać. Zakręciło mi się w głowie.
-Zrobiłaś się blada.
-Tylko zakręciło mi się w głowie.
Zdawał się zmartwiony.
-Spokojnie. Bedę żyła- zaśmiałam się.
-Może byś się czegoś napiła?
-Widzisz tu gdzieś otwarty sklep?
-To chodź na chwile ze mną.
-Nie, nie. Chyba.. chyba powinnam iść już do domu.
-Chodź ze mną.
Westchnełam.
-Gdzie?
-Nie porwę Cie, spoko.
-Prowadź.
Poszliśmy pod jakiś wieżowiec. Filip otworzył drzwi, kodem i weszliśmy.
-Poczekaj tu chwilke, okay?
Usiadłam na schodach, on pobiegł schodami do góry. Zrobiło mi się słabo. Co jest? Nie zjadłam nic złego dzisiaj. Wyjełam batonika marcepanowego z kieszeni. Otworzyłam i wziełam gryza. Może po prostu mam za mało cukru? Ostatnio mało jadłam. Oparłam się o ściane. Usłyszałam zbieganie po schodach.
-Sorka, że tak długo.
Spojrzałam na niego.
-To jest świeżo wyciskany sok. Możesz cytrusy?
Pokiwałam głową. Podał mi kubek z przykrywką.
-Jestem seksi, dopiero po wypiciu zawartości - przeczytałam napis na kubku.
-Wziąłem pierwszy, lepszy.
Upiłam łyka.
-Nie dosypałeś mi nic tam?
-Nie ufasz mi?-złapał się za serce, w teatralnym geście- ranisz mnie.
-Znamy się 20 minut.
-No właśniee.
Upiłam kolejnego łyka.
-Dobre, dziękuje-próbowałam mu oddać kubek.
-To jest twoje, nie ma za co.
-Nie moge tego wziąć.
-Ranisz- zrobił głupią mine - wiele lasek dałoby się pokroić za taki kubek ode mnie- zrobił ten swój pyszałkowaty uśmiech.
-Nie jestem 'wiele lasek'.
-Nie, jesteś jedna.
-To nie było zabawne. Musze już iść.
-Odprowadze Cie.
Wyszliśmy z budynku. Wcześniej postawiłam kubek na parapecie, na klatce schodowej, na co westchnął.
Spojrzałam na telefon. Już po 21. I cały czas leci mi muzyka. Włożyłam słuchawke do ucha.
-'Wjeżdżam w bit, jak Ekspresem w Hogwart, bitch'
-Czego słuchasz?
-'Sama widzisz mała, tu nie ma walki. Masz trzy centymetry i ego szafiarki'. SZPArap - uśmiechnełam się.
-Pośpiewaj jeszcze.
Zarumieniłam się.
-'Wiesz co nas różni? Mnie ma rudy, ciebie mają różni (...) i smerftaj stąd na swoje smerfzadupie!'
-Ładnie Ci to wychodzi. Powinnaś poznać Remo.
-Nie wychodzi mi to 'ładnie'. Nie umiem śpiewać.
-Nie jesteś też chuda?
-No nie.
Wyłączyłam muzyke. Westchnął.
-A zaśpiewaj coś innego.
-Nie.
-A jak ładnie poprosze?
-Nie.
-Ooooluś.
Zignorowałam go.
-Prosze.
Usiadłam na najbliższej ławce.Włożyłam słuchawke i włączyłam piosenke Seleny.
-'Cause I'm just wanna look good for you (...) I'm in marquise diamond, I'm a marquise diamond (...)Cause I just wanna look good for you, oh oh'..
-Świetnie Ci poszło.
Uśmiechnełam się sztucznie.
- 'The heart wants what it wants The heart wants what it wants The heart wants what it wants.
This is a modern fairytale No happy endings, no wind in our sails But I can't imagine a life without The breathless moments breaking me down Down, down, down, down'
Rozpłakałam się. Przy nim.
-Ola, Ola co jest?
Spojrzał mi w oczy. Ściągnełam okulary i otarłam łzy.
-Przepraszam.
Założyłam z powrotem okulary.
-Nie masz za co, chciałbym tylko wiedzieć czemu płaczesz.
-Za dużo.. wszystkiego.
Pokiwał głową.
-Jeszcze raz przepraszam...
-Cicho już.
Przysunął się i mnie przytulił.
-Powiedz mi o czymś wesołym.. O, gdzie się uczysz?
-Serio, pomyślałeś o szkole?
-Nie, ale to mi wpadło pierwsze do głowy.
-Chodze do ekonomika.
***
No i tyle jak narazie c;
Ten pierwszy rozdział, chciałabym dedykować Zuz i Oliw, które paroma słowami zmotywowały mnie do pisania dalej. Jesteście wielkie, bardzo Wam dziękuję ♥
Z pozostałych info...
Blog będzie wyglądał lepiej, obiecuje :D
Pisze na apce w tel, więc nie moge wyśrodkować i wgl.. Mam nadzieje, że Wam to aż tak bardzo nie przeszkadza ;)
Do następnego posta!
Wasza Aya♥
Ps. Licze na komentarze od Was c;
Opowiadanie wspaniałe *-* Czekam na ciąg dalszy. Ty jesteś wielka i nie ma za co ❤
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie wspaniałe *-* Czekam na ciąg dalszy. Ty jesteś wielka i nie ma za co ❤
OdpowiedzUsuńAle spam :D
UsuńJasne, jasne :D
♥