Kolejny rozdział.. :D
Miłego czytania C:
Ola
-I jak tam jest?
Wyłączyłam się.
-Gdzie?
Zachichotał.
-W ekonomiku.
-Aaaa. Okay.
-Napewno?
Wzruszyłam ramionami.
-Jesteś na mnie zła?
-Niby za co? - spojrzałam na niego.
-Nie wiem, ale odpowiadasz, jakbyś miała mnie dość.
-Każdy kto cie poznał, pewnie po chwili miał cie dość.
Zachichotałam.
-Dzięki- udał obrażonego.
-Ej- szturchnełam go- żartowałam.
-Wiem.
Szturchnełam go raz jeszcze.
-Bo Cie pogilgotam- zagroziłam.
-Jak chcesz to zrobić, skoro cie tule.
Jakoś o tym zapomniałam.
-Ja nie dam rady?
-Masz ręce przyciśnięte do.. do reszty ciała.
-To wiesz.. możesz mnie już puścić.
-Ałć. Moje ego już dwukrotnie zmalało. Dzięki. Nie wiedziałem, że aż tak fatalnie przytulam.
-No cóż.. jestem suką.
-Tego nie powiedziałem.
-Ale ja tak.
Puścił mnie.
-Zadowolona?
Pokiwałam głową. Teraz ja go przytuliłam.
-Dziękuje.
-Za co?
-Ogólnie. Nie każdy chłopak by się tak zachował.
Odsunełam się od niego.
-Nie jestem 'każdy chłopak'.
-Zauważyłam.
-Ufff. Powoli moje ego wraca do normalności.
Zaśmiałam się.
-To dobrze- powiedziałam, dalej się śmiejąc.
Wpatrywałam się w niego. W sumie sama nie wiem dlaczego..
-Zrób zdjęcie. Bedzie na dłużej.
-Twoje ego to problem. Poza tym, to stary tekst. Wymyśl coś innego, Filip.
-Powiedz, to jeszcze raz.
-Filip?- zapytałam głupio.
-Jesteś jedną z niewielu osób, które mówią mi po imieniu..
-Pewnie tylko chłopaki i rodzina.
-Tsaa.
Zapadła niezręczna cisza. Siedziałam patrząc się w niebo, a potem popatrzałam na ławke, na której siedzieliśmy.
-Gwałtna ta ławka- palnełam.
-C..cooo?
Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
-Zuz.. tak by powiedziała. Na.. rozluźnienie sytuacji. A Oliw by się z tego śmiała jak zawsze.
-Brakuje Ci ich?- zapytał- bo mówisz jakbyś się do nich przywiązała czy coś.
-Chciałabym je spotkać.. bo widzisz piszemy tylko przez Messenger'a..
-Jak ich poznałaś?
-Czytałeś Dary Anioła?- pokręcił głową- jest taka grupa na Facebook'u właśnie o tej serii książek. No i ja jestem z rodu Herondale.. Jest dużo rodów.. Lightwood, Morgenstern, Fairchild.. no i jakoś się w to wkręciłam i dodano mnie do konfy. Za często się tam nie udzielam.. ale najbardziej 'znam' je dwie w sumie.
-Czyli już wiem, że Herondale'owie są zboczeni- zaśmiał się.
-Nie wszyscy, ale większość. To czyni nas uroczymi- próbowałam w nonszalanckim geście rzucić włosami.
-O tak, bardzo byłaś urocza, kiedyś powiedziałaś, że ta ławka jest gwałtna, albo gdy zarzuciłaś, nieudanie zresztą, swoimi włosami.
-Och, dzięki- zatrzepotałam rzęsami.
-Jesteś niemożliwa.
Wzruszyłam ramionami ze śmiechem.
-Toooo, gdzie mieszkasz?
-Niedaleko.
-Chcesz już iść?
-Chcesz się mnie pozbyć?- odpowiedziałam pytaniem.
-Nie, ale już późno, a chciałbym cie jeszcze jutro zobaczyć.
-Awwwww. To słodkie Filipku.
-Awwwww, powiedziałaś do mnie Filipku- powiedział, nieudolnie naśladując mój głos.
-Nie umiesz naśladować mojego głosu.
-Jasne. Brzmiałem bardzo przekonywująco.
Prychnełam.
-Jakbym była, 40-letnią babką z nadwagą, to może i tak.
-Po prostu nie chcesz tego przyznać, Ola. Przyznaj się.
-Taa. Cokolwiek.
Wstałam.
-Chodźmy- powiedziałam. Wstał i ruszyliśmy w strone 'mojego' bloku.
Po chwili byliśmy na miejscu.
-To tu.
-To.. widzimy się jutro?
-Jasne. Napisze Ci jutro.
-No to.. do jutra.
Podszedł do mnie i przytulił na pożegnanie. Odwzajemniłam gest.
-Miłej nocy.
-Śpij dobrze, Oluś.
Uśmiechnełam się i weszłam do klatki. Nacisnełam przycisk i poczekałam na winde. Weszłam do niej i nacisnełam przycisk. Wysiadłam na swoim piętrze. Zapukałam.
-Gdzieś Ty była?
-Na spacerze.
Zamknełam się w łazience. Odblokowałam telefon i włączyłam Wi-Fi. Weszłam w apke Facebook'a. Faktycznie, Filip mnie zaprosił. Zaakceptowałam. Telefon mi zawibrował. Powiadomienia z Messenger'a. Herondale'owie, Rodzinka Terefere.. Filip. Nie widzieliśmy się.. całe 4 minuty.
Filip : 'Kłopoty w domu?'
Ja : 'Nieee, a u Cb? '
Filip : 'Są przyzwyczajeni :D '
Westchnełam.
Ja : 'Idę spać, żeby rano wstać c;'
Filip : 'Nie musisz rano wstawać o.O'
Ja : 'Rodzinka mnie zbudzi..'
Filip : 'Okay, dobrej nocki :* '
Ja : 'Nawzajem :* '
Zauważyłam tylko, że zmienił moją nazwe na 'Oluś' i wyłączyłam Wi-Fi.
Przebrałam się w piżame, powiedziałam dobranoc wszystkim i położyłam się na łóżko. Pies wszedł mi pod kołdre i zasnełam.
Rano obudziłam się wcześnie. Tak jak mówiłam rodzinka mnie obudziła. Po 8. Wstawanie po 8, w czasie gdy jest wolne, to dla mnie męka. Przeciągnełam się i w tym momencie poczułam, że mam mokrą twarz. Z końca łóżka, merdając ogonem, patrzała na mnie moja psinka. No tak. Poranne lizanko. Zaśmiałam się, a ona podbiegła do mnie, chcąc się przywitać. Pogłaskałam ją i wstałam z zamiarem zrobienia sobie śniadania. Zrobiłam sobie kanapki, herbate. Gdy skończyłam, odblokowałam telefon i włączyłam Wi-Fi. Masa powiadomień z Messenger'a. Jak zwykle.
'To co, kiedy się widzimy?'.
Mimo woli się uśmiechnełam.
No i jak Was się spodobało? :D
Do następnego,
Wasza Aya ♥
Ps. Czekam na tematy do dyskusji ;)
★ Nazwy użyte w notce należą do ich prawnych właścicieli i zostały wykorzystane wg prawa cytatu (art.29 ust.1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych).